Marta Kopeć

radca prawny

Specjalizuję się w zakresie prawa pracy i ubezpieczeń społecznych. Mocno wspieram przedsiębiorców w tworzeniu dobrych zakładów pracy, ale nie pozwalam na nieludzkie traktowanie pracowników.
[Więcej >>>]

Pracodawca to nie tylko człowiek!

Ojej, a kto?

Każdy zwolniony pracownik powie, że POTWÓR przecież 🙂

Czasem może i potwór. 😉 Ale oprócz tego czasem pracodawca nie jest człowiekiem tylko SPÓŁKĄ.

Spółka to nie człowiek, ale jest zarządzana przez ludzi.

No właśnie, w spółce jest tak, że to nie Prezes Janek jest pracodawcą tylko SPÓŁKA.

A w spółce są jeszcze wspólnicy (lub akcjonariusze), którym zależy na dobrym zarządzaniu i wynikach finansowych.

Skoro tak, to czy jakiekolwiek znaczenie ma zmiana w zarządzie?

jak liczyć miesięczny termin przy dyscyplinarceWyobraź sobie taką sytuację:

Jesteś wspólnikiem w spółce z o.o., ale nie jesteś w Zarządzie. Masz tam Prezesa Janka. Janek – fajny gość, równy chłop.

W spółce, na produkcji, pracuje Wiesiek. Ten Wiesiek pijany przyszedł do pracy, pamiętasz? (dla przypomnienia – historia Wieśka tu: Pijany pracownik).

Prezes Janek rozmawiał z Wieśkiem i paroma innymi, co mieli takie wyskoki, ale za miękki był. Nie zwolnił nikogo.

Patrzysz na tę całą sytuację z dystansem. Widzisz, że produkcja gorzej idzie, bo pracownicy za mało mają dyscypliny, masz PIP na karku za dopuszczenie pijanego do pracy. W sumie to Ciebie jako wspólnika nie bardzo to interesuje dopóki, dopóty nie wpływa na: wizerunek Twojej firmy, kwestie finansowe, gorszą jakość produkcji (i towaru tym samym). Ale to wszystko własnie się u Ciebie stało.

Zniecierpliwiony biernością i miękkim sercem Prezesa Janka, razem z pozostałymi wspólnikami, podejmujecie decyzje o odwołaniu z Zarządu Janka (o zwolnieniu członka Zarządu poczytaj tu). Uznajecie, że zarządzanie jest na coraz gorszym poziomie i trzeba wprowadzić rządy silnej ręki.

Nowy członek Zarządu

Na miejsce Janka na Prezesa powołujecie Grześka – ponoć twarda sztuka.

Jako pierwsze zadanie Prezes Grzesiek dostaje: uporządkować sytuację na produkcji, w tym zwolnić „tych pijaków”.

Z kolei Prezes Grzesiek zaczął się zastanawiać, czy może jeszcze Wieśka zwolnić dyscyplinarnie. Ktoś mu powiedział, że na zwolnienie z art. 52 ma tylko miesiąc.

I liczy: „od momentu kiedy zostałem Prezesem minęło  7 dni, więc spokojnie mieszczę się w terminie”.

Oj nie, Panie Prezesie, to nieprawda!

Jak liczyć miesiąc przy dyscyplinarce?

Tak jak napisałam na początku: nie zapominaj, że są LUDZIE i są SPÓŁKI.

A to oznacza, że pamięć ludzka nie jest tu istotna, lecz ważna jest pamięć spółki.

Ten miesiąc na zwolnienie Wieśka, Panie Prezesie, liczy się od momentu kiedy wiarygodna informacja dotarła do PRACODAWCY. A kto jest pracodawcą? Ty czy Spółka? No właśnie…

Informacja dociera do spółki, kiedy dociera do osób ją reprezentujących, a więc do Zarządu. Jako że dotarła już do Prezesa Janka, to nie może drugi raz dotrzeć do Prezesa Grześka. To znaczy, z punktu widzenia ludzkiego dotarła dwa razy, ale z punktu widzenia spółki (pracodawcy), dowiedziała się ona o przewinieniu w momencie, gdy dowiedział się o tym Prezes Janek.

Zmiana w Zarządzie nie ma znaczenia dla dyscyplinarki

Zdaniem Sądu Najwyższego (II PK 21/17):

Zmiana w Zarządzie nie ma wpływu na początek ani na bieg miesięcznego terminu, w ciągu którego pracodawca może rozwiązać umowę o pracę bez wypowiedzenia z winy pracownika. Decyduje to, czy w określonym czasie pracodawca uzyskał wiadomość o okoliczności uzasadniającej rozwiązanie umowy, a nie to, że doszło do zmiany podmiotu działającego w imieniu i reprezentującego pracodawcę.

Zgadzasz się z Sądem Najwyższym? Bo ja tak.

Bo Spółka to nie człowiek i ma jedną pamięć; niezależnie od tego, ilu ludzi już nią zarządzało.

Ale nie jesteś, Prezesie, bez wyjścia. Możesz przecież zwolnić Wieśka z zachowaniem okresu wypowiedzenia (poczytaj o możliwościach tutaj).

*********

Jeśli chcesz poczytać trochę o Zarządzie:

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: (22) 501 56 10e-mail: sekretariat@kkz.com.pl

Gdyby blog był kobietą

Marta Kopeć09 grudnia 20183 komentarze

Witam Cię w ten grudniowy, deszczowy dzień. 🙂

Takie dni nastrajają do przemyśleń i do pisania.

Dziś chciałabym Ci opowiedzieć o kobietach prawniczkach, które piszą. Trochę ich jest, więc podam tylko przykłady.

Promuję dzisiaj akurat kobiety, bo uważam, że na to zasługują. Uważam, że jeszcze wciąż jest wiele kobiet, które nie wierzą w siebie, swoje siły, że mogą osiągnąć sukces.

Kobieta na rynku pracyKobieta na rynku pracy

Moim zdaniem nie pomagają też przepisy prawa pracy, które pozornie coraz korzystniejsze dla kobiet, de facto robią im krzywdę. Dlaczego?

Bo pracodawca nie chce zatrudniać kobiety. Bo kobieta zaraz zajdzie w ciążę i od razu zniknie na L-4. Potem zniknie na rok macierzyńskiego. Następnie wykorzysta wszystkie inne urlopy. Jak wróci, to obniży etat do 7/8. Dlaczego do 7/8? Bo przecież robi to tylko po to, żeby jej nie zwolnić.

I po co taka zabawa?

A mogłoby być tak pięknie. Przecież kobiety, szczególnie te, które mają dzieci są bardzo dobrze zorganizowane, odpowiedzialne za to co robią, potrafią robić kilka rzeczy na raz, pracują dużo efektywniej od niejednego mężczyzny.

Zobacz przy okazji bardzo inspirujący i pouczający filmik, o powrocie kobiety do pracy po urlopie macierzyńskim – bycie matką jest zaletą w pracy. 

Z kolei praca dla kobiety to też inwestycja w jej osobisty rozwój. Dlatego nie lubię uciekania przez kobiety celowo na L-4 i korzystania ze wszystkich możliwych zwolnień, żeby tylko nie pracować (poza tym, że jest to zwyczajnie nieuczciwe w stosunku do pracodawcy, to jeszcze robią zły PR kobietom na rynku pracy). Uważam, że dzieci są szalenie ważne, ale rozwój osobisty i poczucie spełnienia w pracy również. Jeśli my – kobiety, czujemy się szczęśliwe ze sobą, to i nasze dzieci na tym korzystają.

Kobiety to silne i wartościowe osoby, które nie raz pokazały co potrafią.

Cenię bardzo kobiety, które łączą swoje pasje, rozwój zawodowy z życiem prywatnym i wychowaniem dzieci. Nie jest im łatwo, ale są szczęśliwe.

Prawniczki z filozofią work-life balance

Takie są właśnie trzy prawniczki, które do tego wszystkiego piszą jeszcze blogi. Dlatego dziś chciałabym Ci pokazać inne kobiety, które piszą:

Radca Prawny Katarzyna Przyborowska – mama dwójki dzieci, fanka Formuły 1, która w niecodzienny sposób pisze o prawie z punktu widzenia kobiety i dla kobiet ( https://www.temidajestkobieta.pl)

Adwokat Joanna Czekaj – młoda mama, która kocha podróżować, mieszkała w Hiszpanii, ćwiczy jogę , a do tego jest szefem działu spółek i transakcji w kancelarii. Zajmuje się prawem handlowym, a więc porusza się w świecie zdominowanym przez mężczyzn, lecz jej charakter i umiejętności poszukiwania rozwiązań w każdej sytuacji budzą respekt najtwardszych menadżerów (http://managerwspolce.pl/)

Radca Prawny Irena Pacholewska-Urgacz – mama trzech córek, uwielbia sporty i aktywny tryb życia, a oprócz prowadzenia własnej kancelarii prowadzi bloga o prawach kobiet w drodze do kariery  (http://kobietawpracy.pl/)

Pozdrawiam wszystkie Panie, a przy okazji wszystkich Panów.

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: (22) 501 56 10e-mail: sekretariat@kkz.com.pl

zwolnienie lekarskie

Zwolnienie lekarskie to nigdy nie jest dobra informacja dla pracodawcy

No, niestety, musisz to jakoś przełknąć. Takie jest ryzyko bycia pracodawcą.

Zresztą ja uważam, że lepiej jak pracownik pójdzie na L-4, wykuruje się i wróci w pełnym zdrowiu do działania.

Wolę nieobecność chorego pracownika niż epidemię w zakładzie pracy, która tworzy się przez takie przychodzenie chorych pracowników do pracy. Bez sensu!

Nie dość, że ten chory nie jest w pełni efektywny, to jeszcze zaraża innych i zaraz okazuje się, że masz połowę firmy działającą na pół gwizdka (bo nie są w stanie więcej).

Czy takie przychodzenie do pracy chorych naprawdę się opłaca? Dla mnie nie. Jeśli jest taka możliwość, a pracownik się uprze, to lepiej, żeby już pracował zdalnie.

Ucieczka na L-4

Czasem jednak L-4 jest tylko wymówką. Wbrew pozorom to się zdarza bardzo często.

Ciężko chorzy w sposób nagły są w większości pracownicy, którzy:

  • dowiadują się, że będą zwolnieni z pracy;
  • nie dostali zgody od pracodawcy na urlop lub urlop na żądanie.

Znasz to? Na pewno.

Siedzą sobie na L-4, w większości mają zwolnienia lekarskie z oznaczeniem „może chodzić” – no i co takiemu zrobisz? Jak nawet go nie będzie w domu, to przecież normalne, bo może chodzić… Haha! No właśnie… Abstrakcja, ale zdarza się dość często.

Co jeśli pracownik wykorzystuje L-4 nie na powrót do zdrowia?

Sama nieobecność jeszcze nie jest taka zła. Frustracja przychodzi dopiero wtedy, gdy dowiadujesz się, że pracownik podczas zwolnienia lekarskiego wyjechał na wakacje zagraniczne, brał udział we własnym ślubie, uczestniczył w zajęciach szkolnych.

Tak! Takie rzeczy się dzieją, a powyższe przykłady pochodzą z orzecznictwa Sądu Najwyższego, a więc wydarzyły się naprawdę.

W mojej praktyce zawodowej zdarzyły się też takie przypadki, że pracownik podczas L-4 dorabiał sobie u innego pracodawcy (oczywiście na czarno, bo inaczej ZUS by się zorientował), albo że chodził na siłownię (uprawiał sport). Szlag trafia pracodawcę, tym bardziej, że przez 33 dni to on płaci wynagrodzenie (niby co do zasady 80%, ale zawsze); i to za co?

A co w sytuacji, gdy pracownik wykonuje pracę dla Ciebie podczas L-4? Możesz mu czynić zarzuty i go zwolnić za to?

Czy mogę zwolnić pracownika na L-4?

Zacznijmy od tego, czy w ogóle można zwolnić pracownika, gdy jest na zwolnieniu lekarskim.

Można.

Jeśli nie ma go w pracy, jest na L-4 i nie przychodzi do zakładu pracy, to możesz go zwolnić tylko dyscyplinarnie.

Jeśli podczas zwolnienia lekarskiego przychodzi do pracy, możesz mu wręczyć wypowiedzenie lub dyscyplinarkę.

Pamiętaj, że słynny art. 41 Kodeksu pracy zabrania Ci składać wypowiedzenie pracownikowi, jeśli w sposób usprawiedliwiony jest nieobecny w pracy (a nie jeśli jest na zwolnieniu lekarskim). Czyli jeśli pracownik przychodzi do pracy i normalnie wykonuje obowiązki, to możesz dać mu wypowiedzenie (z zachowaniem okresu wypowiedzenia)? Nawet jeśli po wręczeniu wypowiedzenia on wyciągnie L-4 i Ci powie, że jest na zwolnieniu (sorry winnetou; za późno).

Jeśli w pracy go nie ma, to niestety zostaje Ci tylko dyscyplinarka.

Czy mogę zwolnić dyscyplinarnie pracownika za wykorzystywanie zwolnienia niezgodnie z przeznaczeniem?

To nie jest takie proste, niestety.

Według naszego Sądu Najwyższego sam fakt nadużycia korzystania ze świadczeń z ubezpieczenia społecznego nie może być zakwalifikowane jako ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych.

Z punktu widzenia ewentualnej dyscyplinarki ważne jest zatem ustalenie rodzaju czynności, jakie podczas zwolnienia lekarskiego wykonuje pracownik.

Następnie musisz wyczuć i ocenić czy te czynności

  • są sprzeczne z celem zwolnienia lekarskiego (jakim jest odzyskanie zdolności do pracy), a zwłaszcza:
  • są to czynności prowadzące do przedłużenia nieobecności w pracy;
  • godzą w dobro Twojego zakładu pracy;
  • powodują, że pracownik działa sprzecznie ze swoimi obowiązkami (lojalność wobec pracodawcy; obowiązek świadczenia pracy i usprawiedliwiania nieobecności).

Jeśli stwierdzisz cechy wyżej wymienione, to możesz myśleć o dyscyplinarce.

Moja rada: za każdym razem spokojnie się zastanów, bo to co Ciebie wkurza i kole w oczy, niekoniecznie może być już podstawą do dyscyplinarki.

Jak zwykle życzę Ci powodzenia!

****

Chcesz poczytać więcej o tym jak zwolnić pracownika za nieobecności:

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: (22) 501 56 10e-mail: sekretariat@kkz.com.pl

Odwołanie członka Zarządu

Marta Kopeć30 listopada 2018Komentarze (0)

Odwołać członka Zarządu czy zwolnić?

A może jedno i drugie.

zwolnienie menadżera

Zacznijmy od początku, czyli od tego, jak przyszedł ten członek do Twojej spółki.

Żeby spółka mogła normalnie działać, musi mieć Zarząd.

Z kolei, żeby ten Zarząd działał, musisz kogoś do niego powołać. No i powołujesz Janka – Prezesa. Podejmujecie uchwałę (jako Rada Nadzorcza, Zgromadzenie Wspólników) o powołaniu Janka. Janek się zgodził i zgłosiliście go do KRS.

Super! Spółka działa.

Umowa a powołanie

Ale czy Janek może sobie tak być Prezesem bez umowy?

Może, wynagrodzenie możecie przewidzieć dla niego w uchwale o powołaniu. Jednak poza powołaniem warto podpisać umowę – dla bezpieczeństwa spółki. Żebyś mógł, w razie czego, egzekwować od Janka różne obowiązki np. zakaz konkurencji czy odszkodowanie za szkody wyrządzone spółce, potrzebna Ci umowa.

Jeśli umowa to jaka?

W skrócie: może być każda.

Umowa cywilna (kontrakt managerski) zabezpiecza bardziej spółkę, a umowa o pracę jest korzystniejszą opcją dla managera (Twojego członka Zarządu). Wybierz sam.

Odwołanie z Zarządu a rozwiązanie umowy

Jeśli powołałeś członka Zarządu i jednocześnie zawarłeś z nim umowę, to pamiętaj, że masz 2 stosunki prawne: jeden to taki spółkowy (na podstawie przepisów o spółkach handlowych tj. ksh), a drugi: cywilnoprawny lub pracowniczy.

Każdy z nich musi się jakoś rozwiązać.

Podjęcie uchwały o odwołaniu członka Zarządu powoduje automatyczne rozwiązanie umowy w sytuacji, gdy kontrakt managerski lub umowa o pracę jest zawarta na czas zasiadania w Zarządzie. Wtedy, dokładnie w momencie odwołania z Zarządu, rozwiązuje się umowa.

Umowa na czas nieokreślony

Jeśli jednak zawarłeś z członkiem Zarządu umowę na czas nieokreślony, to uwaga!

Sama uchwała o odwołaniu z Zarządu nie wystarczy. Musisz dodatkowo wypowiedzieć umowę.

Jeśli chodzi o umowę o pracę, to mogę Cię uspokoić, że Sąd Najwyższy uważa, że samo odwołanie z Zarządu jest wystarczającą przyczyną rozwiązania umowy o pracę. Dlatego możesz taką wpisać w wypowiedzeniu, ale wypowiedzenie musisz złożyć.

No chyba, że chcesz tego byłego członka Zarządu zostawić w spółce, tylko na innym stanowisku. Wtedy,  jeśli członek ten jest zatrudniony na umowie o pracę, możesz z nim podpisać porozumienie zmieniające warunki pracy lub płacy ,albo jak się nie zgodzi, złożyć wypowiedzenie zmieniające (chociaż skutek będzie taki jak wypowiedzenie, więc to działanie bez sensu trochę).

Sprawdź jeszcze, czy ten członek (już były) Zarządu nie ma też innych umów ze spółką (zatrudnienie na innych stanowiskach), bo jak chcesz się z nim rozstać na zawsze, to musisz rozwiązać wszystkie umowy!

*****

Zapraszam też do poczytania innych ciekawych blogów:

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: (22) 501 56 10e-mail: sekretariat@kkz.com.pl

 Po co nam związek?związek zawodowy

– Z czym Ci się kojarzy związek zawodowy? – pytam czasem swoich klientów.

– Z bandą ludzi, którzy wcale nie walczą o prawa pracowników, tylko założyli związek, żeby być szczególnie chronieni przed zwolnieniem z pracy.

Jak jest na prawdę?

Różnie bywa.

Często zastanawiam się na rolą związków zawodowych w dzisiejszych czasach.

Szczególnie wtedy, gdy przychodzi do mnie pracodawca, który pokazuje mi arbitralne odmowy związków zawodowych na zwolnienie pracownika. I to pracownika, który w sposób ewidentny naruszył prawo oraz swoje obowiązki pracownicze. Myślę sobie wtedy – no w końcu ten pracownik płacił składki, więc nie istotne co zrobił, „my związki jesteśmy po to, żeby się za nim opowiedzieć”, bo jak to będzie wyglądać…. bo przecież płacił…

Jaki jest więc sens składania zapytań do związku zawodowego, czyli przeprowadzania tzw. konsultacji związkowej, w momentach kiedy pracodawca chce się rozstać z pracownikiem? Szkodliwa formalność…

Wychodzi na to, że pracodawca od razu wie, że nie dostanie poparcia związku. W sumie mu nie potrzebna, jeśli to tylko konsultacja, a nie wymóg zgody. Związek i tak wyrazi opinię negatywną.

Jaki jest sens konsultacji związkowej?

Wydłużenie procedury zwolnienia pracownika.

No może jeszcze wzmocnienie sensu istnienia dla związku, żeby pracownik wiedział za co płaci składki.

Acha no i oczywiście jest to sposób na uzyskanie odszkodowania dla pracownika, gdy przypadkiem pracodawca się potknie i zapomni zapytać związku o opinię. Przecież to błąd formalny. Największe przewinienie pracodawcy! O zgrozo!

Czasem ma jeszcze większy sens, gdy przepisy wymagają zgody związku na zwolnienie pracownika.

Wtedy związek ma władzę, bo może odmówić, co się zresztą dzieje (jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby związek wyraził zgodę na zwolnienie swojego, opłacającego składki członka).

Zwolnisz pracownika bez zgody związku (gdy jest wymagana) to nie tylko zapłacisz odszkodowanie, ale jeszcze ryzykujesz przywróceniem do pracy i wynagrodzeniem za cały czas pozostawania bez pracy pracownika. Przy aktualnych terminach rozpoznawania spraw w sądach potrwa to kilka lat. No więc nie dość, ze pracownik zawinił, to jeszcze trzeba będzie go przywrócić do pracy i zapłacić ogromne pieniądze. A gdyby nie był szczególnie chronionym członkiem związku zawodowego, to miałbyś sprawę w kieszeni.

Jak to wpływa na innych pracowników? Demoralizacyjny, frustrujący.

Powiedziałabym nawet, że jest to dyskryminacja ze względu na szczególną ochronę związkową. Jednak nie jest to dyskryminacja tego zwolnionego działacza tylko wszystkich tych pracowników, którzy za to samo przewinienie nigdy by nie wygrali sprawy….a ten jeszcze dostał duże odszkodowanie (wynagrodzenie za czas pozostawania bez pracy).

Związek zawodowy w dzisiejszych czasach

Trzeba pamiętać, że idea związków zawodowych powstała w XVIII wieku w Wielkiej Brytanii, niedługo później we Francji. Zresztą w obu tych krajach organizacje te mają bardzo silną pozycję.

Problem jest w tym, że wtedy, kiedy powstawały związki zawodowe, prawo pracy i zabezpieczenia społecznego było na fatalnym poziomie i trzeba było walczyć o elementarne prawa. Teraz dbają o to ustawodawcy, gwarantując prawa i przywileje pracownicze w kodeksach, ustawach i innych aktach wydawanych centralnie i powszechnie obowiązujących.

Walka o elementarne prawa człowieka w zatrudnieniu takie jak  np. prawo do wypoczynku, prawo do ochrony zdrowia, nie ma większego sensu, bo mamy już stosowne gwarancje zapisane w prawie.

To o co mają dzisiaj walczyć związki? O składki?

Chyba tak. Bo coraz mniej pracowników decyduje się na przynależność związkową, wiedząc, że oprócz płacenia składek – ta przynależność nie wiele im daje.

Czym powinien się dziś zajmować związek zawodowy?

Nie jestem za tym, żeby związki zawodowe zlikwidować, chociaż czasem w przypływie emocji przechodzi mi to przez myśl. Uważam jednak, że potrzebna jest równowaga i potrzebna jest organizacja, która walczy o dobro zatrudnionych.

Niemniej jednak, aby ta działalność maiła sens, musi realizować potrzeby dzisiejszych czasów.

Jakie są te potrzeby? Na pewno różne.

Niektórzy uważają, że związki powinny się dzisiaj scentralizować i reprezentować interes wszystkich zatrudnionych. Taki związek powinien być trochę lobbystą na rzecz praw pracowników, tym samym funkcjonować więcej w środowisku politycznym.  Osobiście widzę wiele wad takiego rozwiązania np. bałabym się, że związki stałyby się takimi mini partiami politycznymi.

Są tacy, którzy uważają, że związki powinny się skupiać na najważniejszych problemach zatrudnienia i płacy, w szczególności na niskopłatnym i niestabilnym zatrudnieniu młodzieży i kobiet.

Ja chyba przychylam się do tej drugiej koncepcji. Przecież jest jeszcze trochę do zrobienia – może warto powalczyć o:

  • niższe koszty zatrudnienia pracowników, co zmotywuje pracodawców do legalnego zatrudnienia na podstawie umów o pracę;
  • nierówności w zatrudnianiu kobiet i mężczyzn i różnice w płacach;
  • zatrudnianie studentów w kawiarniach i restauracjach w wakacje na podstawie jakichkolwiek umów;
  • osoby w wieku przedemerytalnym, żeby łatwiej znalazły zatrudnienie;
  • chęć pracowników do pracy i ich zaangażowanie;
  • dobre zarządzanie i managment w zakładach pracy, gdzie niedoświadczeni managerowie, nawet nieświadomie niszczą swoich podwładnych.

I wiele, wiele innych…..

Jest jeszcze o co walczyć w dzisiejszych czasach!

Ale najpierw trzeba powalczyć o zmianę mentalności i przejście do nowej ery związków zawodowych.

******

Poczytaj też:

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: (22) 501 56 10e-mail: sekretariat@kkz.com.pl